Coraz bliżej święta, a te mają w sobie religijność. Dlatego wyszperałem mój stary felieton, traktujący o rekolekcjach. Został napisany w kwietniu 2008 a.D.
Ostatnimi czasy zakończyły się dla mnie rekolekcje wielkopostne.Chciałbym więc poruszyć ten temat w kontekście do większości gimnazjalistów (raczej ja należę do tej grupy imbecylów, idiotów i przestępców tylko z nazwy).Właśnie dlatego podczas nabożeństwa padło z moich ust stwierdzenie: ,,Kościół to czy...burdel?" Fakt, wszystkiego można się spodziewać po takiej młodzieży, nawet w kościele.Na przykład?Siedzący za mną "uczniowie" czyli banda złożona z kilku (trzech) degeneratów wraz ze powabną blondi (z pierwszej klasy gimnazjum) zachowywała się podczas mszy nagannie.A to gadała, a to się ze sobą sprzeczała a to i nawet mnie zaczepiała.Jestem na 100 procent a nawet i więcej pewien, że czytań jak i kazania słuchałem ja plus (może) nieliczne grono osób.Myślę, że pozostali mogli by iść do szkoły.
Mimo iż nie jestem ateistą, wierzę w Boga, lecz nie korzystam z sakramentu spowiedzi i komunii świętej.A mimo to uważam się za osobę BARDZIEJ religijną od tych (po raz drugi pada to słowo) degeneratów, którzy mają czelność przyjmować komunię skoro po chwili jest "nieważna".
Ironio losu, wiele osób nic nie wyniosło z tych rekolekcji.Wiele uważało to jako po prostu dzień wolny od zajęć szkolnych, wiele w ogóle nie przychodziło.Czy to ma sens?Dla mnie organizowanie rekolekcji to dobry pomysł ale jeżeli znowu przypomnę sobie ten stres i rozproszenie na mszy...lepiej powrócić do szkoły...
1 komentarze:
Prześlij komentarz