Tutaj nie korzystajcie z luzu interpretacyjnego

środa, 14 stycznia 2015

Proszę Boga, żeby mnie trzymał z dala od pychy i przemądrzałości. I dzięki temu wiele razy zamknęły mi się usta, bądź okienko wpisywania komentarza. Ale kiedy widzę, że ktoś błądzi (a święty Augustyn z Hippony nazwałby to wręcz bredzeniem), to stwierdzam to bez ogródek, powołując się na mądrych ludzi i na ich wnioski. Rzadko na siebie. Bo czuję, że wiem coś. Ale tylko coś i nic innego. Tego czegoś nikt mi nie może odmówić, chyba, że to uzasadni. 
Bo zacząłem od niedawna żyć, przyjmując wobec siebie pewną podstawę myślenia o tym, jaki jestem. Pewnych cech i właściwości już mi nikt nie odbierze (zresztą - kto to robi, nie zna mnie, albo tylko łudzi się, że mnie zna). Przez to już nie zastanawiam się godzinami, czy słowa, tyczące się mnie, są prawdziwe. Umiem siebie samego oceniać, jestem wobec siebie uczciwy. Robię coś źle - czuję to, lecz nie jak kiedyś - kiedy każda czynność przynosiła tylko wyrzuty sumienia i wątpliwość.
Czasem, nawet często, błądzę - to jest dyspozycja każdego człowieka. Nikt jednak nie może oceniać człowieka po jednym błędzie. Dlatego wybaczam. I proszę, żebyście i mi wybaczyli.