Manifest i wakacje

piątek, 29 czerwca 2012

Ostatnie dni tzw. Trójmiesiąca (kwiecień, maj, czerwiec) były burzliwe, jak nigdy w moim życiu. Wszystko ułożyło się jednak po mojej myśli, uważam się więc za szczęśliwego. 

Uczestniczę od niedawna w działaniach wolontariatu. Pomagam w prowadzeniu zajęć informatycznych dla seniorów (Uniwersytetu Aktywnych w Ciechocinku, będącego uniwersytetem III - wieku). Dlaczego? By wyjść, chociażby częściowo, z mojego socjofobicznego cienia, by realizować potrzebę niesienia pomocy, by zdobyć wykształcenie. Z moich działań wynika jeszcze jedna rzecz, przewyższająca wszystkie. To wdzięczność od ludzi, którym bezinteresownie pomogłem. 
Ja, wolontariusz, jestem świadomy, że ten kurs nie rozwikłał wszelkich meandrów i tajemnic komputera przed uczestnikami, ale oswoił ich z nim, pokazał, że warto eksperymentować, zrobić coś samemu. Ci ludzie są na dobrej drodze, bo chcą się uczyć, chcą się dokształcać; tkwi w nich ogromna siła, jakiej my, młodzi, często nie mamy. 
Ostatnie zajęcia tego roku, były dla mnie prawdziwie wzruszającym doświadczeniem. Takich ciepłych słów, pochodzących prosto z serca, nie słyszałem nigdy. To jest dla mnie najlepsza nagroda! 

Życzę wszystkim miłych wakacji. Ja sam zajmę się akwarelą, popchnę w dal progres pisania "Wyspy Ra'scin". Będę  dużo czytał i regenerował swoje siły na kolejny rok. Pragnę żyć w ciągłym działaniu, by nie żałować później straconego czasu...

"Dzika Afryka" - akwarela 

Non omnis moriar

czwartek, 28 czerwca 2012


Koniec czerwca, blisko trzy miesiące bez żadnego śladu na tym blogu. W Internecie tak mało aktywna osoba może zostać szybko uznana za "zmarłą". Zapomniała o tym, że jej wypociny czyta grono osób, czekających niecierpliwie na więcej i więcej... Ostatecznie ci są zawiedzeni.
Ja jednak nigdy nie umrę. Internet stał się integralną częścią mojego bytu. Co z tego, że porzuciłem projekty takie jak "Sześć stóp pod wodą", czy "Wyspa Ra'sin"? Moje istnienie w sieci jest stałe, jestem w, jeśli nie jednym, to drugim miejscu. Zawsze można się ze mną skontaktować, nawet jeśli by to miała być Julka Hawke, albo Miranda Milgrave, z którymi chciałbym wyjaśnić pewne kwestie, ale nie mogę, bo ślad po nich zaginął.
Zawsze interesuje mnie dalszy obrót spraw dawnych lat. Chciałbym, aby świadectwo różnych okresów mojego życia zostało gdzieś utrwalone, bym po latach mógł dostrzec swoje błędy, odkrywać siebie na nowo.