I
Poznałem ostatnio pewnego faceta z Raciążka. Ma
dom na zboczu wzgórza, który widać doskonale z mojego okna
(mieszkam na czwartym piętrze gierkowskiego bloku niedaleko Ulicy
Spółdzielczej). Na spadzistym dachu owego domu, zamontowane jest
wielkie zwierciadło, zawsze czyste i błyszczące, zawsze cudem
unikające słoty bądź obsrywania przez okoliczne bagienne ptactwo.
Na co to? Gdy w okolicach godzin porannych* spoglądam na Landszaft**
raciążecki, czasem promień świetlny pada na zwierciadło pod
takim kątem, że odbity trafia niechybnie wprost w moje tęczówki.
Ten biały błysk mówi mi zawsze: pewnikiem
Iksiński myśli teraz o mnie.