Incydent

sobota, 24 listopada 2012

Ludzie, nie przesadzajcie... Nie zarzucajcie mi niczego, nie wiedząc nic o moim stanie. Wystarczy milczeć, nic więcej nie oczekuję.
Byłbym panem tego świata, gdyby nie pewne ograniczenia, o których wiecie (mniej lub więcej). Nie chodzi o to, że czegoś nie chcę zrobić, tylko że czegoś nie mogę, skoro przede mną pojawia się mur nie do przekroczenia. Moja chęć i wola jest silna, ale niedostatecznie silna, aby pokonać "barierę niemożliwości".
Wolę zostać w miejscu, niż podejmować się nonsensownej próby przekroczenia muru. Wolę nie zyskać żadnego doświadczenia, niż zyskać doświadczenie uderzenia głową w twarde cegły.
Nie ma żadnego porównania między waszym życiem, a moim życiem, przynajmniej w tej materii. Nie można waszymi kategoriami myślenia przewidywać moich prawidłowych zachowań, reakcji.

P.S.: Dzisiaj 6 rocznica Złotego Roku. Całkiem o tym zapomniałem.

Libertynizm? Będzie czas...

poniedziałek, 5 listopada 2012

Czym się w życiu kierować? Instynktami, żądzami - jak zwierzę, istota wobec człowieka ułomna? To nie jest nas godne. Lepiej już powiedzieć, że to przez nasz świadomy akt woli decydujemy się żyć nie opierając się naszej wewnętrznej naturze. A jeszcze lepiej, czemuż nie walczyć z naszymi popędami, które sami uważamy za szkodliwe? Czemu nie żyć z brzemieniem, walczyć z nim, ale jednak wygrywać? Życie, kruche i nietrwałe, wobec wieczności, jaka nas czeka, to tylko ułamek ułamka. To krótki okres. Toteż, nie służy hedonizmowi. Często dziwiłem się średniowiecznym ascetom, słupnikom, skąd biorą siłę, aby wytrwać? Poprzez silną wolę, ale także niesamowity akt odwagi - nie każdy jest w stanie poświęcić hedonistyczne perspektywy życia dla umartwiania się, albo też po prostu nieugiętego dążenia do bycia człowiekiem, jakim sobie założył. A co najważniejsze, dopiero z ingerencją Boga wszystko staje się łatwe...