Pamiętasz?
Ten pierwszy oddech po przebudzeniu.
Na szczycie wieży niewiele było widać,
pobieżnie przeczytane księgi nie pouczyły.
A potem światło, powidoki słońca,
wiotkość mięśni, mętlik umysłu.
Bezbronność - w rękach drewno,
jedyna broń dawniejszego bohatera.
Pamiętasz? Ironio losu:
Majowe, rześkie powietrze,
zieleń i dźwięki flutni.
Idziesz - napotykasz miasto,
niedostępne, niegościnne.
Wyspa jest kontynentem,
na drugim jej krańcu - pogoda skrajna,
wywołana gadami.
"Aż żal wyruszać dalej!"
A więc zostań tu, miast ratować świat, rwij rzepę!
Ten pierwszy oddech po przebudzeniu.
Na szczycie wieży niewiele było widać,
pobieżnie przeczytane księgi nie pouczyły.
A potem światło, powidoki słońca,
wiotkość mięśni, mętlik umysłu.
Bezbronność - w rękach drewno,
jedyna broń dawniejszego bohatera.
Pamiętasz? Ironio losu:
Majowe, rześkie powietrze,
zieleń i dźwięki flutni.
Idziesz - napotykasz miasto,
niedostępne, niegościnne.
Wyspa jest kontynentem,
na drugim jej krańcu - pogoda skrajna,
wywołana gadami.
"Aż żal wyruszać dalej!"
A więc zostań tu, miast ratować świat, rwij rzepę!