Wznosząc wzrok na gwiazdy,
Ciężkość ich zwala z nóg;
Pod stopami bruzdy,
Ziemia pęka, o, Bóg!
Wyłania się on z mgławicy,
I przez Drogę Mleczną galop,
I po Neptuna prawicy,
Oko opatrzności, cyklop
Cwałem na świetlistą sferę,
Błękitną, ale nie czystą,
Gdzie krew płynie drugą erę,
Gdzie miłość wartością niską.
Bóg niszczy co stworzył,
Choć obiecał pokój;
Człowieka umorzył,
Ziemia pustką wokół.
Ciężkość ich zwala z nóg;
Pod stopami bruzdy,
Ziemia pęka, o, Bóg!
Wyłania się on z mgławicy,
I przez Drogę Mleczną galop,
I po Neptuna prawicy,
Oko opatrzności, cyklop
Cwałem na świetlistą sferę,
Błękitną, ale nie czystą,
Gdzie krew płynie drugą erę,
Gdzie miłość wartością niską.
Bóg niszczy co stworzył,
Choć obiecał pokój;
Człowieka umorzył,
Ziemia pustką wokół.